Tytuł trochę straszny, ale w moim przypadku bardzo trafiony. Wczoraj minęła dwudziesta czwarta rocznica śmierci mojego brata. Mało kto wiedział, że jestem jedynaczką tylko dlatego, że wydarzyło się coś złego. No cóż, samo życie. Czas płynie w zawrotnym tempie. Dokładnie 24 lata temu, czyli 4 listopada 1992 roku moja mama urodziła martwego synka będąc bodajże w ósmym miesiącu ciąży. Mój brat miał już nawet wybrane imię – Patryk. Kiedyś się nad tym nie zastanawiałam, ale wczoraj dotarło do mnie, że może gdyby nic się nie stało i Patryk byłby wśród nas, to ja byłabym dziś zupełnie innym człowiekiem. Przecież od zawsze się mówi, że jedynacy bywają rozpieszczeni przez rodziców i bliskich. Czy tak jest naprawdę? Nie wydaje mi się. Ja nie uważam się za rozpieszczoną. Życie mnie nie oszczędzało. Mama wychowywała mnie w samotności, bo tata zmarł, gdy skończyłam 9 lat. I choć wtedy jego śmierć była dla mnie, jako dziecka tragedią, to z perspektywy czasu uważam, że dobrze się stało. Moja mama została wdową, a nie rozwódką. A ja dzięki temu nie musiałam patrzeć na jej nieszczęście. Radziłyśmy sobie we dwie całkiem nieźle i wydaje mi się, że mama wychowała mnie na stosunkowo dobrego człowieka. Oczywiście doświadczenia z dzieciństwa zostawiły po sobie jakiś ślad w mojej psychice i w pewien sposób ukształtowały moją osobowość. Ale śmiem twierdzić, że wyszło mi to wyłącznie na dobre. Dzięki temu, co przeżyłam dzisiaj jestem w tym miejscu, a nie w innym. Napatrzyłam się na wiele złego. Ale warto było. Dzisiaj wyznaję zasadę, że nie ma problemów, których nie da się pokonać. W tym wszystkim najbardziej cierpiała moja mama. Musiała być silna by poradzić sobie z samotnym wychowywaniem mnie. A to były inne czasy niż teraz, nie było wielu udogodnień, jakimi dzisiaj dysponują młode mamy. Ogólnie było bardzo ciężko. Ja nie wyobrażam sobie bycia samotną matką. To jest naprawdę ciężki orzech do zgryzienia. Moja mama jednak dała radę. Nauczyła mnie wielu rzeczy i wychowała mnie na osobnika, który szanuje drugiego człowieka. Jestem silna i zawdzięczam to właśnie jej. Jest wspaniałą kobietą i nie zamieniłabym jej na żadną inną. Wracając jednak do Patryka. Chciałabym mieć go przy sobie, ale wiem, że wtedy wszystko ułożyłoby się zupełnie inaczej. Myślę, że jego strata dodatkowo umocniła moją mamę i w niej także coś się zmieniło. Nic nie dzieje się bez przyczyny. Dlatego każdej kobiecie, która coś takiego przeżyje życzę dużo siły by to przetrwać. A wszystkim jedynakom życzę mamy, która będzie ich kochała tak, ja mnie kocha moja mama. A Ty braciszku spoczywaj w pokoju [*]